poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Rozdział 3

                                     SZEŚĆ MIESIĘCY PÓŹNIEJ

   -Maria, Maria, Maria. Nie jesteś już taka silna, i dzielna, co? - zapytał Emmett. Westchnęłam.
-Wyczerpałeś moje siły. Ćwiczymy od rana. Może przerwa? 
-Haha haha! - zaśmiał się Emmett. Zdenerwowałam się.
-Nie wkurzaj jej Emmett, jeśli nie chcesz oberwać. To, że jest wyczerpana fizycznie, nie znaczy, że wyczerpałeś ją psychicznie.... - wtrącił się Edward. Przeniosłam wzrok na niego i zdałam sobie sprawę, że nie jesteśmy sami. Wszyscy przyszli i obserwowali nas. Emmett się po prostu popisywał!
   Byliśmy w lesie. Niecały kilometr dalej był dom Cullen'ów. Dwa lata temu podobno Bella pokonała Emmett'a w siłowaniu na ręce. To chyba zraniło jego dumę. Wokół nas piękna zieleń, niebo błękitne i bezchmurne. Gdzieniegdzie śpiewały ptaki i biegały łanie z jeleniami. Wiewiórki po drzewach skakały. Promienie "przeszły" przez korony drzew i rozświetliły środek lasu. Bella trzymała Edwarda za rękę. Spojrzałam na nich. Wszyscy błyszczeli w słońcu. Emmett cały czas rechotał. Zauważyłam, że zaobserwowałam, to wszystko jedynie przez kilka sekund. Skupiłam się.
-Ej! Co jest?! - zawołał Emmett. Spojrzałam na niego i myślałam. Wszyscy zaczęli się śmiać. 
-Co to ma być?! Chce być na dole!! - wrzeszczał Emmett. Dryfował w powietrzu. Wstałam i podeszłam do Carlisle'a. Nadal się śmiali. Uśmiechnęłam się pod nosem. Nagle Emmett powoli zleciał na dół.  Zmarszczyłam brwi. 
-Brawo. Jestem po wrażeniem. Niewielu czarodziejów potrafi... uskrzydlić wampira, że tak powiem. - powiedział męski głos. Odwróciłam się w stronę dźwięku. Kilka centymetrów od nas w cieniu stal starszy mężczyzna. Ukrył się pod drzewem. 
  Był starcem ubranym w czerwoną szatę. Miał długą siwą brodę aż do pasa, i włosy do ramion.  Miał skrzywiony nos, i się uśmiechał.  Nosił okrągłe okulary i miał oczy koloru błękitu. Był wysoki. Trzymał ręce z tylu. Gdy go tak obserwowałam, zrobiło mi się trochę wstyd. Spojrzałam na Carlisle'a i znowu na starca.
-Kim jesteś? - zapytałam.
-Nazywam się Albus Percival Wulfryk Brian Dumbledore. Jestem dyrektorem Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Nie musicie się mnie obawiać. Za to ty młoda Mario, jesteś zapisana w Hogwarcie od urodzenia. Zdziwiłem się, gdy nie pojawiłaś się w szkole. - powiedział. Spojrzałam zdziwiona na Carlisle'a, który obserwował Dumbledore'a cały czas.
-Byłam w Voleterze od dziecka. Uciekłam mając dwanaście lat. Teraz mam czternaście. - powiedziałam.
-Voltera? - zapytał Dumbledore.
-To siedziba główna Volturi. Uważają się za władców świata wampirów. - odpowiedziała Rosalie. Dumbledore pokiwał głową ze zrozumieniem.
-To może pójdziemy o naszego domu i porozmawiamy przy stole? Maria, Renesmee i Jacob pewnie zgłodnieli. Może pan tez coś przekąsi? - zapytała Esme.
-Pyszna herbata powinna mi wystarczyć. Dziękuję. - odpowiedział Dumbledore cały czas się uśmiechając.   Ruszyliśmy w stronę domu.

niedziela, 30 sierpnia 2015

Rozdział 2

    Aro czekał zniecierpliwiony aż do niego podejdę i podam mu dłoń. Gdy stanęłam obok Carlisle'a, lider Volturich odwrócił się do swoich braci i reszty kompanów.
-Czuje krew. W jej żyłach płynie krew. To niezwykłe! - powiedział Aro. Odwrócił się w stronę moją i Carlisle'a.
-Mogę? - zapytał i ujął moją dłoń, zamknął oczy i się skoncentrował. Widziałam to co on widział. Przeleciały momenty, z mojego dzieciństwa... I wtedy cofnęłam rękę.
-Coś nie tak? Masz jakąś tajemnice prze de mną, że nie chcesz, aby oglądał Twoje wspomnienia? A może to jakiś Wasz sekret? - dopytywał się Aro. Czułam, że Carlisle skierował na mnie wzrok. Wszyscy się na mnie gapili!
-Nie mam żadnej tajemnicy. Oni zresztą tez nie. Po prostu... po prostu nie chce przezywać pewnych chwil na nowo. - wytłumaczyłam. - W moich żyłach płynie krew. Sam to powiedziałeś Aro. Wiec po co te sprawdzenia? - zapytałam odwracając jego uwagę.
-Po co te sprawdzenia? - zapytał Aro.
-Tak i w ogóle, za co jesteśmy skazani? Za co skazałeś mnie i Cullenów? - odpowiedziałam.  Aro uniósł brwi. Odpowiedział dopiero po chwili.
-Jesteś pół człowiekiem, pół wampirem moja droga. Nie wiemy czy potrafisz dotrzymać tajemnicy o nas wampirach.
-Ja nie jestem żadną plotkarą! Potrafię dotrzymać kim jestem. Przecież gdybym coś powiedziała byłby tu teraz ksiądz albo jakiś człowiek z drewniany kołkiem i młotkiem w rekach! - wybuchnęłam. Aro spojrzał to na mnie, to na Carlisle'a. Wiedziałam, że moim wybuchem przesadziłam. Lecz ku mojemu zdziwieniu Aro wybuchł śmiechem.
-Hahaha... A to zabawne! Nasz mała Maria się zdenerwowała. - Jeszcze bardziej mnie to rozwścieczyło. Poczułam jak Carlisle dotyka mojego ramienia. Spojrzałam na niego i się powoli uspokajałam.
-Możecie odejść do swoich kompanów. Lecz pamiętajcie, że nie podjęliśmy jeszcze decyzji. - powiedział i odwrócił się. My także się odwróciliśmy i poszliśmy do swoich. Esme objęła mnie na chwile i puściła. Emmett, Edward i reszta otoczyli nas tworząc koło.
-To co teraz? - zapytał Emmett. Spojrzałam na Edwarda. Tylko on potrafi czytać w myślach.
-Kajusz i Marek właśnie próbują odwołać Ara od jego decyzji. - powiedział Edward. - Ale na próżno.
-A jaka Aro podjął decyzje? - zapytałam chociaż znałam już odpowiedź.
-Za pewnie uniewinnienie.  Gdyby podjął inną decyzje Kajusz i Marek nie zachowywali się tak. - odpowiedział Jasper, spojrzał na Edwarda, który kiwnął głową.
-Ale nie zmieni zdania? - zapytała Esme.
-Nie ma szans. Maria przekonała go co do jej "przeżyć". - powiedział Edward z uśmieszkiem na twarzy.
-Nie musimy się martwic. Na pewno zawoła Carlisle'a aby go o tym powiadomić. - powiedziała Bella. Spojrzeliśmy na siebie z uśmiechami na twarzach, opanowaliśmy się i spojrzeliśmy na Ara. Ten nas cały czas obserwował. Podniósł rękę.
-Mogę Cie prosić Carlisle? - zapytał nie znosząc sprzeciwu. Carlisle podszedł do niego odrobinę szybciej.
-Zostajecie uniewinnieni. Ale jeżeli usłyszę, że ta mała zaczyna rozrabiać, spotkamy się znowu.
-Oczywiście. - odpowiedział. Aro się rozchmurzył i podał rękę do Carlisle'a, który ja uścisnął.
-Ciesze się, że sprawy tak wyszły stary przyjacielu. - powiedział Aro.
-Ja także Aro. I mam nadzieje, że spotkamy się jeszcze w innych okolicznościach, w innym miejscu i czasie. - powiedział Carlisle puszczając rękę Ara.
-Ja także. No dobrze, możesz wracać. - powiedział Aro i obaj się odwrócili do siebie plecami. Aro zamierzał przemówić, a Carlisle wracał do nas. Wszyscy byliśmy nadal skupieni, aby usłyszeć co mówi Aro.
-Moi drodzy. Nie ma obawy, aby tutaj przebywać. Możemy spokojnie odejść do domu. - powiedział. Chwile później my zaczęliśmy świętować, a Volturi odchodzili. Jako ostatni został Aro. Spojrzałam na niego.
-Nie chcesz do nas dołączyć Alice? - zapytał.
-Nie dziękuję Aro.
-A ty Edwardzie, Bello? - zapytał, lecz spodziewał się odpowiedzi.
-Nie dziękujemy. - odpowiedzieli. Aro westchnął powiedział jaka to szkoda i odszedł. A my szczęśliwi odeszliśmy do domu. Edward i Bella poszli do Renesmee i Jacoba powiedzieć o nowinie.
Wiedziałam, że to dopiero początek mojego życia.

sobota, 29 sierpnia 2015

Rozdział 1

     Volturi zbliżali się bardzo powoli. Dziwnie powoli. My staliśmy i czekaliśmy zniecierpliwieni. Volturi byli ubrani w czarne peleryny z kapturami a głowach. Aro, Marek i Kajusz stanęli o polowe polany od nas. Nawet przez ta polowe widziałam dziwna satysfakcje w oczach Ara. Kajusz i Marek wydawali sie raz znudzeni, a raz zdenerwowani..
   Carlisle wystąpił naprzód, Aro postąpił tak samo. Gdy stanęli na przeciwko siebie, uścisnęli sobie dłonie.
-Witaj Carlisle. Milo mi Cie widzieć, przykro tylko, że w takim miejscu i o takiej porze. - zaczął Aro.
-Wiem stary przyjacielu. Chciałbym Cie zobaczyć w moim domu i w przyjemniejszej atmosferze. Żałuje, że się tutaj spotykamy, lecz nie rozumiem z jakiej winy. - odpowiedział Carlisle. Aro zrobił niby zdziwiona minę, ale szybko się opanował. Po czym podjął.
-Nie rozumiesz z jakiej winy? Z jej winy - wskazał na mnie palcem.
-A co ja takiego zrobiłam? - podjęłam, ale Esme mnie uciszyła. Chciałam do nich podejść, ale Edward z Emmettem zastąpili mi drogę. Cholerny wampir. Dlaczego to on potrafi czytać w myślach?
Nie mogłam podejść wiec słuchałam dalej. Z irytacja patrzyłam jak pozostali Cullenowie wciskają mnie na sam tył. Aro nie odpowiedział.
-Niecałe dwa lata temu była podobna sytuacja, lecz sprawa okazała się bezpieczna. Tym razem jest podobnie Aro. - powiedział Carlisle. Aro spojrzał na Belle, jakby coś go kusiło. Później błąkał po innych członkach szukając czegoś.
-Nie ma jej tu? - zapytał Carlisle'a, a on przecząco pokręcił głową. Nastąpiła pełna zdenerwowania cisza. Aro odszukał mnie wzrokiem, podniósł palec i powiedział.
-Chce z nią porozmawiać.
-Nie wiem czy to dobry pomysł, Aro. Ona jest w trudnej sytuacji i - zaczął Carlisle. Aro spojrzał na niego, a ja nie zważając na protesty innych wystąpiłam na przód i skierowałam się w stronę Ara i Carlisle'a.


sobota, 29 sierpnia 2015

"Wielka Bitwa"

                                                     Prolog


 "Wszędzie wokół tańczą cienie.
   Długie, krótkie mknął po ścianie.

  Mrocznych kształtów trwa stapianie.
  Aż ogromny cień powstanie."


        Byliśmy na ogromnej polanie. Wokół nas dużo drzew, trawa zielona, liście spadały. Przychodziła jesień. Na zachodzie kilka dużych, szarych skal, a dwie mile na wschodzie znajdował się ogromny klif. Bardzo lubiłam na niego wchodzić. Niebo zachmurzone. I my.
       W tym dniu miała rozpocząć się bitwa. W lasach cisza. Żadnych zwierząt, żadnego wiatru. Nic.  Jakby natura przeczuwała. Tydzień przed tym wydarzeniem było pięknie, słonecznie. A dzisiaj? Słońca nie widać od rana. Wilki wyły. Wszyscy spięci rozglądali się na prawo i lewo oczekując. Jako jedyna patrzyłam przed siebie na północ. Sama nie wiedziałam dlaczego, lecz moja intuicja mówiła mi, że goście przyjdą z północy. Cały czas obserwowałam, słuchałam. Mijamy minuty. Nic. Nikt się nie zjawiał.
        Gdy nagle, jakby wszystko się zatrzymało. Wszyscy skupili uwagę na jednym punkcie. Wszyscy patrzeli tam gdzie ja. I wszyscy wstrzymali oddech.
          Z północy jak jeden mąż, wyszedł nasz sąd.


____________________________________________________
 Mam nadzieje, że mój pierwszy post się podoba ;)
Jeżeli jest gdzieś błąd piszcie w komentarzach!






© Halucynowaa | WS | X X X