Alice, Rosalie, Esme i Bella zostawiły mnie samą w pokoju. Stałam przed lustrem i się gapiłam. Musiałam przyznać, że spodenki i bluzka wyglądają super ale ten makijaż się nie podobał.
-Co ja robię? - zapytałam siebie. Westchnęłam i wiedząc, że nie mam wyboru skierowałam się w stronę drzwi. Seth czekał na mnie przy schodach. Według Belli na dworze jest wyjątkowo upalny dzień. Uśmiechnęłam się i zeszłam do niego.
-Wow...wyglądasz pięknie. - powiedział Seth. Czułam, że się rumienię.
-Och. Dziękuję. Ty też fajnie wyglądasz. - odpowiedziałam. Przyrzekłam sobie, że Ale już nigdy więcej mnie nie ubierze... ale ciuchy mi się podobają. Seth wyciągnął rękę w moją stronę, bo ciągle stałam na schodach,więc mu ją podałam. Wyszliśmy na dwór. Bella miała rację, na dworze było ciepło.
-Super.I co idziemy do lasu? - zapytał Seth.
-Do lasu? - zapytałam podnosząc brwi. Po chwili się uśmiechnęłam. Seth widząc, że jestem uśmiechnięta odwzajemnij uśmiech i złapał za rękę, którą puścił.
-To idziemy. - powiedział i skierowaliśmy się do gęstej zieleni.
-Mam dla ciebie niespodziankę. Stój tu i czekaj. - powiedział i pobiegł w gęste zarośla. Czekałam. Czekałam. Na słońcu było ciepło ale tu w cieniu? Zimno jak cholera. Stałam tam już jakieś... pięć minut! Po chwili za zarośli wyszły dwa olbrzymie wilki. Biały i mleczny brąz...
-Dobra... Trzy wilki to trochę dużo jak na mój gust. - powiedziałam. Czułam, że ten brązowy to Seth, ale biały? Nie miałam zielonego pojęcia. Wiem już, dlaczego Emmett marudzi na ich zapach. Strasznie śmierdzieli! Jakbym trzymała na rękach zdechłego psa, który leżał w piwnicy przez cały tydzień! Zmarszczyłam nos. Wilki spojrzały na siebie, a potem na mnie. Czym prędzej ruszyły do domu. Ja stałam i obserwowałam je. Nagle poczuła to. Krew człowieka. Krew mężczyzny. Nie czekając na nic ruszyłam w stronę gór. Byłam strasznie głodna, szaleńczo pragnęłam tej krwi. Nie myślałam o niczym innych. Nie myślałam o osobie, na którą miałam zamiar zapolować.
-Maria! Zapanuj nad tym! To może być ktoś ci bliski! - krzyknęła za mną Bella. Zdenerwowałam się. Zahamowałam i odwróciłam się. Ręce miałam jak szpony.
-Odejdź Bello! To moja zdobycz! Nie chcę ci zrobić krzywdy, więc proszę cie, zostaw mnie w spokoju! - wykrzyczałam. Bella wyprostowała się jak struna.