-Co to jest? - zapytałam wstrząśnięta.
-Chimera, sir. Pilnuje wejścia do gabinetu dyrektora szkoły, sir. - odpowiedział Zgredek. Zastanowiłam się.
-Wpuść mnie do dyrektora. - powiedziałam. Chimera nie zareagowała.
-No to. proszę mnie wpuścić do dyrektora. - powtórzyłam. Też nic. Spojrzałam na skrzata.
-Niech zgadnę. Potrzebne jest hasło, tak?
-Tak, sir. - Westchnęłam.
-Jak się nazywa dyrektor? - zapytałam
-Albus Dumbledore, sir. - powiedział Zgredek. Chimera nic. Stała i strzegła.
-No to nie wiem... co lubi Dumbledore, Zgredku?
-Och... Słodycze, sir... - zaczął Zgredek, ale mu przerwałam.
-Może hasłem jest jakaś słodycz... Cukierkowe lizaki. - powiedziałam. Nic. Zgredek też podsuwał znane mu nazwy. Gdy padło hasło "Toffi" a chimera ani drgnęła powiedziałam.
-Dobra, poddaję się. Czy do zakazanego lasu można dość niezauważonym?
-Nie, sir. Przed zamkiem mieszka gajowy, Hagrid, sir.
-Hagrid? Myślisz, że drzwi będą otwarte? - zapytałam pełna nadziei. Robiłam się głodna.
-To zależy od Filch'a. To woźny w Hogwardzie. - powiedział tłumacząc Zgredek.
-Zawsze jest okno. - stwierdziłam a Zgredek zrobił wielkie oczy.
-Nie martw się o mnie. Gdy jestem spragniona, nic mnie nie zrani. Teraz możesz odejść i dziękuję za pomoc. - powiedziałam.
-Gdyby panienka czegoś potrzebowała, wystarczy zawołać. - powiedział skrzat, ukłonił się i zniknął.
-Potrzebuję jeść. - powiedziałam do siebie. I zaczęłam kluczyć po zamku. Po niecałej godzinie nie wytrzymałam. Zaczęłam biegać i szukać woźnego. Nie znalazłam go, lecz zastałam uchylone drzwi. Ciekawa zajrzałam i szczęście się do mnie uśmiechnęło. To była droga na dwór! Wybiegłam jak piorun nie uważając czego dotykam, lub co robię. Pragnęłam krwi. Niecałe dwie sekundy później zwolniłam i stanęłam w miejscu. Przede mną stał pies. Czarny pies, a za nim z kuszą w rękach olbrzym! Wystraszyłam się nie na żarty. Ja nigdy nie walczyłam z olbrzymem! "Zawsze warto spróbować" powiedział mi głosik w głowie.
-Cholibka, coś ty za jedna. - powiedział olbrzym podnosząc kuszę. Spojrzałam na niego i psa.
-Zejdź mi z drogi. I tak Cię pokonam! - powiedziałam. Olbrzym nic. Spojrzałam na kuszę. Była ogromna! Olbrzym zaczął ją podnosić. Zawarczałam.
-Chlibka! Kolejny wilkołak? Snape nie dał i wywaru? - zapytał. Odłożył kuszę na bok i podniósł ręcę do góry pokazując, ze nie jest uzbrojony. Zawarczałam po raz drugi.
-Nie jestem wilkołakiem! Jestem spragniona więc zejdź mi z drogi!
-Wampir. O cholibka. Dumbledore nic nie mówił, że jakaś wampirka tu przyjedzie. Jestem gajowym i mówię Ci, ze w lesie nie ma żadnych zwierząt, które by Ci zasmakowały. - powiedział olbrzym. Przypomniały mi się słowa Zgredka: "Przed zamkiem mieszka gajowy, Hagrid, sir.". Spojrzałam na gajowego a potem na domek.
-Hagrid??
Brak komentarzy
Prześlij komentarz